Przepyszna wołowina, mielona na miejscu, przyrządzana oczywiście według tajemniczej receptury, o której udało mi się dowiedzieć tylko tyle: ważnym elementem podczas doprawiania mięsa są nasiona kolendry... (niezbyt wiele, ale zawsze...)
Mhmmm... Naprawdę warto tu zajrzeć. Już na wstępie: wolny stolik od ręki to luksus, na który nie zawsze można sobie pozwolić - ciężko o lepszy argument "za" odwiedzeniem tego miejsca. Pomysłowe menu-zakreślanka, które dostajemy wraz z firmowym długopisem, miła obsługa i wystrój obfitujący w butelki po Jacku Daniel'sie sprawia, że można poczuć prawdziwie amerykański luz.
Przechodząc do jedzonka: pierwsza klasa - również jeśli mówimy o porcjach. Niełatwo mnie nakarmić, ale po jednej dużej porcji poczułem przyjemną pełność.
Zresztą, zerknijcie na fotki, może staną się inspiracją do kolejnych kuchennych pomysłów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz